POMNIKI TRWALSZE NIŻ ZE SPIŻU: ALFA-ROMEO BERTONE
Chyba każdy facet na świecie zna jakąś kobietę, która mimo że wymyka się klasycznym kanonom urody, to przyciąga wzrok jak magnes. Podobnie jest z Alfą-Romeo serii 105/115 – dwudrzwiową wersją Giulii z lat 1963-77. Jej handlowa nazwa brzmiała początkowo Giulia Sprint, a potem Giulia GT, zaś potocznie auto określa się jako “Bertone“.
Nigdy nie rozumiałem zachwytów nad stylistyką podstawowej Alfy-Romeo Giulii – dla mnie to był i jest zwyczajny, pudełkowaty sedan, który z pewnością stanowił, jak to się dziś mówi, „kamień milowy” w dziedzinie łączenia sportowego charakteru z prorodzinnością i czterodrzwiowością, lecz w dziedzinie Piękna raczej nie brylował. Co innego coupé – od niego wzrok naprawdę ciężko oderwać, choć trudno powiedzieć dlaczego.
Nie powiem chyba niczego odkrywczego stwierdzając, że gdy nie wiadomo w czym leży Piękno, to zazwyczaj chodzi o idealne proporcje, a także brak przeładowania – już starożytni autorzy pisali bowiem, że elegancja to nie jest ten stan, gdzie nie można już nic dodać, ale ten, gdzie nie można nic odjąć. Duże powierzchnie przeszklone i drzwi bez ramek szyb to standard w rzeczonej klasie i epoce. W opisywanym przypadku dochodzą jeszcze delikatne, ledwie zauważalne krągłości. W przeciwieństwie do kanciastego sedana, dwudrzwiowa karoseria 2+2 została nakreślona podobnie do kolumn ateńskiego Akropolu – jej subtelne krzywizny nie rzucają się w oczy, lecz wyraźnie przemawiają do podświadomości sugerując elegancję i harmonię. Pod tym względem firma Bertone i pracujący w niej obiecujący, młody talent – zaledwie 25-letni Giorgetto Giugiaro – dali sportowej Alfie dokładnie to, czego brakowało Giulii. Co więcej, całość wygląda na 10 lat młodszą niż w rzeczywistości: gdy postawić naszą dzisiejszą bohaterkę obok np. konkurencji brytyjskiej, naprawdę trudno uwierzyć, że nakreślono ją w 1963r. Zresztą, odchodząc na emeryturę prawie 15 lat później, wcale nie wyglądała archaicznie.
Piękno nie kończy się na sylwetce nadwozia – wnętrze jest podobnie, o ile nie bardziej wysmakowane: W mojej ulubionej wersji 1750 GTV kielichowa, drewniana kierownica z trzema perforowanymi szprychami z aluminium, sterczące „tuby” zegarów i zadziornie wystająca z konsoli dźwignia przekładni (pięciobiegowej!!) nie pozostawiają wątpliwości co do włoskiego rodowodu designu, a całość leży w dłoniach jak ulał i otwarcie wzywa kierowcę do akcji.
Od chwili przekręcenia kluczyka jest już tylko lepiej. W całej historii automobilizmu nie było chyba drugiej rzędowej czwórki, która brzmiałaby tak niesamowicie jak klasyczne DOHC Alfy. I nie jest tu ważne, czy mówimy o mniejszych, zawadiackich silnikach 1300 i 1600 cm³, czy też cięższych 1750 i 2000, które są wyraźnie mocniejsze, lecz wkręcają się na obroty w odrobinę mniej emocjonujący sposób. Owo brzmienie, zupełnie nie po włosku precyzyjna skrzynia (podkreślmy raz jeszcze – seryjnie pięciobiegowa, co w latach 60-tych było niezwykle rzadkie), tarczowe hamulce na cztery koła, napęd tylnej osi (tak, Alfy-Romeo były wtedy napędzane na tył!!) oraz umiarkowanie nadsterowna charakterystyka – najszybsza z możliwych i tak uwielbiana przez automobilistów z choćby odrobiną wprawy. To wszystko potrafi dostarczyć niezapomnianych Przeżyć, a także pozwala wybaczyć pewne niedociągnięcia w dziedzinie pozycji za kierownica i ergonomii. Bez oszałamiającej mocy (choć z bardzo dobrym jej stosunkiem do masy wynoszącej grubo poniżej tony), bez setek mikroprocesorów i dotykowych ekranów. 50 lat temu do tego celu wystarczał Talent i Pasja wybitnych, choć w większości anonimowych ludzi, którzy w podmediolańskim Arese stworzyli prawdziwe arcydzieło (słowo “skonstruowali” jakoś mi tu nie pasuje).
Teraz trochę programu obowiązkowego, w największym możliwym skrócie (być może nawet zbyt dużym):
-pierwsza wersja, Giulia Sprint GT (1963–1966), miała 1,6-litrowy silnik o mocy aż 106 KM. Jak każda kolejna ewolucja modelu posiadała rozrząd DOHC i dwa gaźniki, a odróżnić ją można m. in. po jednoczęściowych zderzakach. Powstało 21,5 tys. egz.,
-w 1965r. dodano odmianę GTV (Gran Turismo Veloce – „szybka”), mocniejszą o jedyne 3 KM, ale znacznie szybszą dzięki lepszej charakterystyce momentu obrotowego. Tutaj zderzaki były dzielone, siedzenia – wygodniejsze, a wnętrze – elegantsze i z lepszych materiałów. Na ostatnim słupku (zwanym u nas czasem z niemiecka „słupkiem C”) pojawiła się słynna, czterolistna koniczynka, po włosku quadrifoglio verde, będąca symbolem sportowych Alf-Romeo od lat 20-tych. Do 1968r. wyprodukowano 14,2 tys. sztuk,
–1750 GTV (1967-71) dostała większy silnik rozwijający 118 KM. Nie był on tak emocjonujący z powodu swej łagodniejszej charakterystyki, ale mocniejszy dół (efekt zwiększonego skoku tłoka) i wydłużone przełożenie przekładni głównej ułatwiały sprawne podróżowanie w warunkach realnego świata. Tym samym nazwa GT, oznaczająca w końcu Wielką Turystykę, zaczęła być bardziej odpowiednia. Pojazdy eksportowane do USA dostały wtrysk paliwa, by mogły spełnić obowiązujące tam normy emisji spalin, na pozostałych rynkach zachowano gaźniki. Poprawiono zawieszenie i hamulce, choć warto zauważyć, że te ostatnie aż do 1970r. pozostały jednoobwodowe. Z zewnątrz rzucały się w oczy podwójne reflektory oraz brak „schodka” (scalino), widocznego dotąd nad przednim pasem. Czterolistna koniczynka, wbrew swej nazwie (verde to po włosku „zielony”), zmieniła kolor na złoty. Również wnętrze uległo zmianie: płaska tablica przyrządów ustąpiła miejsca tej, którą opisałem na wstępie – z dwoma dużymi wskaźnikami osadzonymi w głębokich „tubach” oraz zestawem mniejszych na konsoli środkowej. Produkcja – ponad 44 tys. egz.,
–2000 GTV (1971-76) rozwijała 131 KM i poza większą pojemnością różniła się od 1750-tki jedynie szczegółami stylistycznymi – dodano m. in. większe lampy tylne. Niestety, moje ulubione zegary w „tubach” zniknęły. Również ten motor oferowano w Stanach z wtryskiem, podczas gdy w Europie, jak wszystkie inne modele serii – z dwoma gaźnikami. Wersję 2000 GTV zamówiło 35,4 tys. klientów,
Prócz tego były jeszcze dwa nieco skromniejsze modele określane jako Junior i cieszące się szczególną popularnością tam, gdzie fiskus mocno zwalczał większe silniki (głównie… we Włoszech):
–GT 1300 Junior (1965-77), produkowana najdłużej i zdecydowanie najpopularniejsza. Wcale nie była ślamazarna – 90 KM z tej pojemności w latach 60-tych budziło ogromny respekt (podkreślmy – masa ledwie przekraczała 900 kg), a by dodatkowo poprawić przyspieszenie, producent zdecydował się skrócić przełożenie piątego biegu. Stylistycznie model zmieniał się dwukrotnie, ale zachował pojedyncze reflektory, oraz, co ciekawe, „schodek” na masce, w wyższych modelach zarzucony już od 1967r. Nabywców znalazło aż 91 tys. egz. (również dzięki najdłuższemu okresowi produkcji),
–GT 1600 Junior (1972-76) z większością cech 1300-tki, ale silnikiem 1,6 i standardowymi przełożeniami. Wypuszczono 14 tys. sztuk.
Było też kilka modeli krótkoseryjnych, których istnienie tylko tutaj zasygnalizuję. Chodzi o cabriolet GTC (1964-66, budowany przez Carrozzeria Touring, z powodu bankructwa tej firmy zdążyło powstać tylko 1000 sztuk), specjalne coupé Junior Zagato (1969-76, 1108 sztuk), w mojej subiektywnej opinii nie dorastające do pięt oryginalnemu designowi Giugiaro, wreszcie homologacyjne wersje GTA (Alleggerita – „odelżona”) w różnych specyfikacjach, które są w zasadzie tematem na osobny wpis.
We Włoszech, Wielkiej Brytanii, a nawet USA Alfa-Romeo Giulia GT pełniła w swoim czasie podobną rolę, co w nieco bliższych nam czasach i miejscach BMW E30 – używane egzemplarze były marzeniem nastolatków kupujących je za grosze i tuningujących domowymi metodami (warto podkreślić, ze niezawodność mechaniczna była bez zarzutu niezależnie od rocznika i modelu). Zanim jednak mogło się to stać, ktoś musiał te auta zamówić w salonach – a na to przez niemal 15 lat zdecydowało się aż 225 tysięcy ludzi. W tym segmencie i epoce był to naprawdę imponujący wynik.
Jeden z czytelników mojego ulubionego, niemieckiego magazynu Motor Klassik w liście do redakcji określił Alfę „Bertone” słowami „Jahrhundertmotor und Jahrhundertdesign” („silnik stulecia i design stulecia”). Ja nie byłbym skłonny posunąć się tak daleko, bo w XX wieku było zdecydowanie zbyt dużo samochodów wywołujących autentyczny opad szczęki. Nie mam jednak wątpliwości, że ten model – najchętniej jako późne 1750 GTV w typowym dla lat 70-tych kolorze ciemnopomarańczowym – umieściłbym na swojej liście życzeń do automobilowego Świętego Mikołaja. Nawet, jeśli musiałaby mieć bardzo ograniczoną długość.
P.S. Na klasycznie.eu publikowałem do niedawna serię „SAMOCHÓD I PIOSENKA”, gdzie przedstawiałem fotografie jakiegoś modelu auta i pasującą do niego muzykę (wedle mojego, całkowicie subiektywnego wyboru), do posłuchania podczas oglądania zdjęć. Z różnych względów zdecydowałem, że na Automobilowni.pl nie będę serii kontynuował, ale w zamian do opisów samochodów będę dołączał „ESSCh”, czyli Editor’s Subjective Song Choice. Bardzo proszę o opinie, czy pomysł nie jest przypadkiem kiczowaty i pretensjonalny. Oto propozycja na dziś: http://www.youtube.com/watch?v=QqUgz4DbIeQ
Foto tytułowe: Dzięki uprzejmości Marka Grimshawa, administratora strony http://www.aroc-uk.com/105Register/
Foto: Archiwum prasowe Fiata, dzięki uprzejmości Biura Prasowego Fiat Auto Poland
Foto: https://www.flickr.com/photos/pyntofmyld/ Licencja: https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/
Foto: https://www.flickr.com/photos/mrmorodo/ Licencja: https://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/2.0/
Foto: https://www.flickr.com/photos/rgt3/ Licencja:https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/
Foto: https://www.flickr.com/photos/dryheatpanzer/ Licencja: https://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/2.0/
Mój ulubiony model Alfy (może poza Tipo 33 Stradale) i moim osobistym zdaniem z pewnością najpiękniejszy z XX wiecznych dostępnych dla przeciętnego człowieka.
W tym samochodzie spotykają się wszystkie wartości, które towrzyły Alfę Romeo i z tego powodu jest to zapewne model cieszący się największą powszechną estymą, a co za tym idzie niezła lokata pieniędzy :).
Piękny pojazd, ale w moim osobistym rankingu nieco wyżej postawiłbym pierwszą Giuliette. Tam już bez wyjątku każda wersja nadwoziowa wygląda zjawiskowo.
Z drugiej strony chyba każda Alfa z tego okresu powala designem i ciężko było by je pod tym względem uszeregować 🙂 .
Absolutnie wspaniały projekt, absolutnie wspaniały samochód. Zdecydowanie byłoby na niego miejsce w moim garażu marzeń. Poproszę białą 1600.
I komu to przeszkadzało, że auta były zgrabne, zwinne i dobrze zrobione?
Dzisiaj chyba najbliższym odpowiednikiem tej alfy jest BMW serii 4 coupe, ale gdzie ten styl…
Dziś ekscytujące fury robi się już tylko dla bogatych emerytów, bo oni o takich marzyli za młodu i teraz ich stać, zaś młodych kręcą już tylko ajfony. Widziałeś gdzieś ostatnio dzieciaki oglądające jakąś fajną gablotę na ulicy? Codziennie chodzę po Starym Mieście w Krakowie, Porsche i Ferrari stoją nieraz zaparkowane przy ulicy i młodzież w ogóle ich nie zauważa, jedynie starsi się czasem obejrzą (bo nie wypada im więcej). Niedługo pewnie zostaną same pudełkowate SUVy, które będą się same prowadziły…
Moja córka (lat 3) dokładnie ogląda każdą furę i każe sobie objaśniać marki, których jeszcze nie zna 🙂 Ale generalnie masz rację. Samochód nie jest dla młodziaków czymś co pobudza wyobraźnię. Ale może to dobrze? Skoro jest tak powszechnie dostępny, stał się czymś zwykłym…
To, że samochód jest dostępny, to super. Ale to, że młodzi się nim nie fascynują powoduje po pierwsze, że auta stają się śmiertelnie nudne (bo nie ma popytu na coś ciekawszego), a po drugie, że coraz liczniejsi ludzi o mentalności talibów, którzy zwalczają motoryzację z przyczyn czysto ideologicznych, nie są przez nich powstrzymywani. A jedno i drugie jest dla automobilizmu szkodliwe.
P.S. Szczerze gratuluję córki!! 🙂
Piękna, wspaniała! Chociaż… zawsze od tej Alfywolałem Fulvię coupe. Produkowana w tym samym czasie, przednionapędowa, toeretycznie słabsza ale w rajdach robiła robotę. Wyprzedzając także takie Alfy 🙂
Lancia – jak najbardziej, ale Flaminia coupe (ta klasyczna, od Pininfariny). W segmencie niedużych aut sportowych – jak dla mnie Alfa jest o niebo lepsza. I nie chodzi tu o wyprzedzanie kogokolwiek, tylko o styl i emocje. W pełni subiektywnie.
GTV 1750, w Twoim ulubionym kolorze, specjalnie dla Ciebie 🙂
Miałem przyjemność ją fotografować, więcej również z procesu renowacji na stronie: http://classiccarrestorationcenter.com/cars/alfa-romeo-1750-gtv/
Bardzo dziękuję!!
Chętnie potestowałbym, byłoby do kompletu 🙂