SILVA RERUM: FILMOWE ZAPYCHADŁO, cz. II
Dziś miała być kolejna przejażdżka, ale konieczność nieplanowanego wcześniej wyjazdu nie pozwoliła mi dokończyć na czas artykułu. W jego miejsce, wyjątkowo, zapraszam na zbiór klipów filmowych. Mam nadzieję, że za pięć dni uda się opublikować wpis testowy.
Miłego oglądania!!
Poprzednim razem pokazywałem holenderskie wyścigi na wstecznym biegu, teraz – holenderskie wyścigi przyczep campingowych. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby coś takiego wymyślić. Chociaż istotniejsze jest chyba to, jakie substancje ma się we krwi.
Zastanawiacie się czasem, jak mógłby się skończyć wystrzał opony przy prawie 300 km/h? Na ten temat co nieco wie już niejaki Cory Friedman z Porsche Club of America. Zresztą, zobaczcie sami.
Louis de Funès jest powszechnie kojarzony z Citroënami, ale jego motoryzacyjne doświadczenia były znacznie bardziej różnorodne. Oto składanka urywków jego ról – ciekawe, czy poznajecie tytuły filmów…?
Jeśli jesteśmy przy filmach, nie zawadzi przypomnienie jakiegoś soczystego pościgu. Na przykład w wykonaniu Agenta 007, którego w filmie “W obliczu śmierci” (1987r.) grał Timothy Dalton. Akcja dzieje się w Czechosłowacji.
Innego rodzaju twórczość stanowią reklamy. Meglio Piccola – w wolnym tłumaczeniu “małe jest lepsze” – to tytuł klipu zachwalającego Fiata 126. Zastanawia mnie tylko, gdzie jest więcej realizmu: u Jamesa Bonda czy tutaj?
Na pewno kojarzycie słynną reklamę Audi Quattro, z podjazdem pod skocznię narciarską. Pewien Szwajcar postanowił sprawdzić, czy to prawda – niestety nie na skoczni, a tylko na pustym stoku narciarskim, ale jakieś wyobrażenie to daje.
Coś dla widzów o mocnych nerwach: kompilacja wypadków i innych wpadek rajdowców startujących na autach zabytkowych. Niektórych naprawdę szkoda!!
A to już rajd współczesny – Rallye Monte Carlo 2020 (tak: wyobraźcie sobie, że oni cały czas go organizują!!). Na filmie widać esencję tej imprezy, czyli nieprzewidywalność warunków.
Powszedni ruch drogowy w Kolonii z roku 1978r.
Manhattan w 1911r. Tylko tyle i aż tyle.
Z prawie równie zamierzchłej przeszłości: niezbity dowód na wytrzymałość, solidność i dynamikę Syreny. Jak nie wierzycie, to oglądnijcie.
Na koniec coś poważniejszego: Honda NSX i kunszt legendarnego Ayrtona Senny, jadącego na 101% w ciemnych okularach, białej koszuli i skórkowych mokasynach.
Zapraszam do dyskusji!!
Jeszcze nie obejrzalem filmów, ale tak mi sie skojarzylo, ze ten tez moglby tu byc:
https://www.youtube.com/watch?v=gBHBgg3mSeU
Obejrzę wszystkie, ale chwilowo zaczynam od pierwszego, nie po kolei: Audi Quattro – eeeee, po niebieskiej trasie to ja nawet Fiatem Punto dam radę 😉 . Nie byłem w Hoch Ybrig, ale zaraz wlazłem na stronę i obejrzałem mapę. To niewątpliwie trasa nr 11 pod wyciągiem G. https://www.bergfex.pl/ybrig/panorama/
Bond. – A jaki był najlepszy pościg samochodowy u Bonda? Ja stawiam jednak na 2CV contra Peugeoty 504. Bardzo fajny w swej brutalności jest też początkowy pościg w Quantum of Solace, za pomocą “Aston Martina grigio” i Alfy 159 (dźwięk!), tyle tylko że straszliwie rwany koncepcją filmowania (jak i cały film): https://www.youtube.com/watch?v=GCBrb5h8knA
Najlepszy pościg ostatnio widziany to Jason Bourne w Wołdze contra Mercedes G na ulicach Moskwy: https://www.youtube.com/watch?v=B67yQmg8xVE
Oraz Znany Tomkruz w “MI Rogue Nation” za pomocą BMW M5. Te ciasne uliczki Marakeszu!
https://www.youtube.com/watch?v=GSrtUVzdt6M
To jest BMW M3 ?
Te cyferki takie podobne 😉
Dzięki wielkie za ciekawe materiały!!
Panie Fabrykancie, do listy pościgów można tez śmiało dopisać te z Ronina, zarówno z Audi S8 D2 jak i BMW e34
@Bukmop: Ronin to oczywiście przegenialna klasyka, ale wszyscy już zdążyli obejrzeć, więc nawet nie wspominam.
Ja też w Szwajcarii nie jeździłem na nartach, ale obawiam się, że niebieska trasa to wszystko, na co stać jakikolwiek samochód. Pod czarne to podobno nie zawsze nawet ratrak daje radę 🙂
Będąc w Austrii na urodziny jednego z kumpli załatwiliśmy mu u pana ratrakowego przejazd tymże pojazdem (ratrakowanie stromego stoku po nocy). Sporo się wtedy dowiedziałem. Jak bardzo chce, to wlezie praktycznie wszędzie – na grzbiecie montują mu kłębek kilkuset metrów stalowej liny (wyciągarkę) z hydraulicznym ramieniem wystawionym do góry. Potem ktoś wchodzi i przyśrubowuje koniec liny do lodu na szczycie stoku, a dalej całość (w nowoczesnym sprzęcie, typu Kässbohrer 800) dzieje się zupełnie automatycznie – tj. automat zwija i rozwija linę odpowiednio do ruchów ratraka asekurując go i wciągając na górę. Ale sporej części czarnych tras odpuszczają, bo ich walorem jest przecież też trudność zjazdu dla narciarza.
Generalnie do podjazdów pod takie górki lepiej się nadaje niskie auto (oczywiście 4×4)
czyli osobowe niż typowa terenówka.
Prześwit nie potrzebny a niżej położony środek ciężkości i większy rozstaw osi ułatwiają podjazd bo nie ma tak drastycznej dysproporcji nacisku osi spowodowanej przechyleniem pojazdu do tyłu.
Dawno temu , z kolegami fabrycznym Suzuki Vitara na szosowych oponach objeździliśmy w górę i w dół wszystkie zbocza Rudzkiej Góry w Łodzi. Podliftowanym Land Criuiserem na oponach MT nie było szans na taki numer – wiecznie kopał tylko dziury tylnymi kołami w połowie drogi na szczyt.
@Fabrykant
To ramie ma moc. W poprzedniej robocie projektowalem adapter tego ustrojstwa do ciagnika Fendt, do podciagania sie na grapkach podczas koszenia.
Dzień od razu stał się lepszy. Dziękuję!
Fiat 126 “Meglio Piccola” – prawie jak Bond, ale gigantyczny szacun za sceny kaskaderskie z końmi – to było naprawdę poważne ryzyko.
Rozwalania samochodów zabytkowych programowo nie oglądam. Nerwy nie te.
Nie było drastycznych scen 😉
Z drugiej strony – biorąc po uwagę, jakie odbudowy się robi “klasykom” wyciąganym z klimatyzowanego garażu tylko w ładną pogodę to śgianie się i gięcie blachy zabytków nie wydaje się takie straszne – przynajmniej są eksploatowane zgodnie z przeznaczeniem 😀
Popieram; nie ma scen drastycznych. Kilka stłuczek; ludzie, którzy tym jeżdżą na podobne imprezy mają zapewne takie wiadra gotówki, że auta zostaną idealnie odnowione i tyle. Jak już kiedyś pisałem: jakbym miał taki budżet to kupiłbym jakiegoś uber- klasyka i jeździł nim po bułki. Auto ma jeździć i tyle.
Po bułki to ja wolę piechotą chodzić, ale na relaksowe przejażdżki w słoneczne popołudnia po fajrancie z dziką przyjemnością jeździłbym DB5 albo Ferrari 250 🙂
Ten Ayrton Senna – zdolny chłopak był! I stylowy.
Kolonia 1978 – wiadomo, że auta się zmieniły od tamtych czasów. Ale jak drogowskazy się zmieniły!
To może ja dam swoje zapychadło- otóż na Autoblogu, w komentarzach, niektórzy żartują że Dacia w wersji Presige (Dacia w prestiżu) to “samochód ostateczny”. Otóż właśnie znalazłem Ostateczny Wóz Bojowy: https://francuskie.pl/bojowy-duster-4×4-ze-zdalnie-sterowanym-karabinem-maszynowym/
😉
trzeba by zrobić porównanie z Honkerem, żeby się dowiedzieć który pojazd “wojskowy” jest najgorszy 😉
1. Apropos podjeżdżania pod stok narciarski, to byłem świadkiem takiej próby w Bukowinie Tatrzańskiej. Oczywiście stok nie był pusty, bo któż by się takimi sprawami przejmował, jeśli zna się “wyciągowych”. Próba odbywała się Porsche Cayenne a stok nazywał się Zwyrtlik. “Mistrzowi” offroadu i dbania o elementarne bezpieczeństwo narciarzy udało się dotrzeć do 1/3 stoku, resztę trasy w górę pokonał holowany za ratrakiem, czerwony na twarzy ze wstydu.
2. Lubię stare reklamy samochodów – bardziej dynamiczne niż dziś mimo posiadania zupełnie nieporównywalnych budżetów i środków. No nie cackają się z nimi 🙂 Dzisiaj pewnie wejście w zakręt bokiem byłoby wystarczającą przesłanką do wytoczenia firmie procesu o promowanie brawurowej jazdy w ruchu drogowym.
3. Nowy Jork w 1911. Ten film jak i inne filmy i zdjęcia sprzed jednej lub dwóch wojen zawsze “każą” mi się zastanowić, co o naszym, współczesnym świecie powiedzieliby ówcześni ludzie przeniesieni w czasie, bez stopniowego przechodzenia z młodości w starość. Mam wrażenie, że wtedy nawet skromny człowiek był ubrany bardziej elegancko niż dziś wygląda przeciętny przechodzień. Niechybnie wzięliby nas za jakichś wyjątkowo dziwnych kloszardów 🙂
W kwestii 3. Może i dziś ludzie chodzą skromniej ubrani ale sądzę , że zdecydowanie bardziej czyści. Na filmie nie widać stanu odzieży i zapachu tych ulic. Poza tym sceny raczej z miejsc starannie wyselekcjonowanych. Jak wyglądały inne ulice można się domyślać czytając choćby te materiały :
http://www.lisak.net.pl/blog/?p=5403
http://www.lisak.net.pl/blog/?p=15741
To prawda. W takiej Łodzi,ponad półmilionowym przemysłowym mieście, kanalizację zrobiono dopiero tuż przed II wojną światową. Wcześniej ścieki płynęły rynsztokami do rzek, a w najlepszym razie były wywożone konnymi wozami asenizacyjnymi. Do dziś część miasta nie jest skanalizowana.
Co do zwierząt w mieście, to jeszcze mój dziadek trzymał kury i nutrie w ogródku. A w latach 90-tych jeden gość nadal trzymał konia w Łodzi na Piotrkowskiej w stajni podwórzowej (był on jednak niejaką sensacją).
Higiena poszła trochę do przodu.
Przy okazji nieźle się mieli panowie inżynierowie Lindley. Ich firma w całości skanalizowała na przełomie wieków następujące miasta: Frankfurt n. Menem, Kolonia, Stralsund, Szczecin, Lipsk, Duesseldorf, Warszawa, Sankt Petersburg, Budapeszt, Moskwa, Łódź, Radom i czeska Praga (zaglądam do Wiki, żeby spisać wszystkie).
Gdzieś kiedyś czytałem, że w Londynie i Paryżu dopiero w latach 70-tych odsetek ludności mieszkających w skanalizowanych lokalach przekroczył 50%.
Dziś ubieramy się nie tyle skromniej, co po prostu wygodniej. Dlatego od lat 90-tych stroje codzienne praktycznie przestały ewoluować – bo osiągnęliśmy punkt, w którym prościej i wygodniej po prostu się nie da.
Ja że swojej strony polecę w tym miejscu książkę K.Ashenburg p.t. „Historia brudu”. Nieco naukowa ale przystępna.
To ja też dorzucę kilka filmowych ciekawostek:
1. ile czasu potrzeba na zmianę biegu? Kiedyś była wersja z angielskimi napisami i w wyższej rozdzielczości: https://www.youtube.com/watch?v=JKgiaPyDNFA
2. czym się ścigać? : https://youtu.be/fQV3j_I0LBg?t=276 albo czymś takim https://www.youtube.com/watch?v=2Qv1ln9xmUw
Tyle mi się przypomniało na razie 😉