PRZEJAŻDŻKA PO GODZINACH: JAK PO OGIEŃ
Do Michała w sobotnie przedpołudnie wpadliśmy jak po ogień. Mieliśmy tylko pół dnia, by przejechać prawie 250 km, zahaczyć przy tym o dwa cmentarze i zdążyć na rodzinny obiad w Tomaszowie Mazowieckim. Tymczasem Michał, w swym garażu w Końskich …