C’EST LA VIE: “JAK SOBIE RADZIĆ W DRODZE?”
Tytułowe pytanie jest bardzo szerokie – szeroki będzie też temat wpisu.
Tym razem postanowiłem zreprodukować to starą książkę – w całości, bo prawa autorskie już wygasły – dotyczącą tego właśnie problemu. Książkę dostałem od jednego z Czytelników, któremu niniejszym ogromnie dziękuję. Autorem jest Polak, kapitan Stanisław Dobrowolski, który dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem związanym z eksploatacją pojazdów samochodowych, a adresatami są żołnierze armii generała Andersa (włoskie zdanie z ostatniej strony oznacza, że druk ukończono 14 lipca 1944r. w Neapolu).
Zapraszam serdecznie do lektury oraz do porównania publikacji z 1944r, z podobną, 19 lat starszą, którą już kiedyś udostępniałem. W ten sposób można prześledzić zmiany w technice samochodowej i warsztatowej, w fachowej terminologii (i ogólnie języku polskim), a także w naturze problemów, z jakimi spotykali się automobiliści. Przykładowo – publikacja nowsza jest ponad 2,5 raza dłuższa i obok części stricte mechanicznej zawiera też np. rady dotyczące bezpieczeństwa jazdy i unikania wypadków, z konkretnymi przykładami wziętymi z życia – świadczy to o zauważaniu problemów, które w latach 20-tych nie rzucały się jeszcze w oczy. Z naszego punktu widzenia obie prace są jednak podobne, bo zakładają, że awarie na drodze zdarzają się powszechnie i automobiliści muszą umieć usuwać je samodzielnie.
Miłej lektury!!
***
Jeśli podobał Ci się artykuł – możesz rozważyć postawienie mi symbolicznej kawy (bez wpływu na dostępność treści bloga, przeszłych i przyszłych – one są i zawsze będą całkowicie darmowe i całkowicie niekomercyjne)
Takie historyczne opracowania są niezwykle ciekawe i potrafią serwować często zaskakujące informacje i sposoby prowizorycznych napraw. Kiedyś przeglądałem książeczkę- poradnik dla motocyklistów chyba z lat 50 czy 60. Można było tam przeczytać , że przebitą dętkę można czasowo zastąpić upchaną w oponę słomą , trawą czy szmatami a uszkodzony kondensator zapłonowy jabłkiem lub ziemniakiem (z innych źródeł – podobno żaba też działa ale to cokolwiek niehumanitarne)
Z kolei do uszczelnienia układu chłodzenia nadaje się musztarda – znajomy wrócił tak z Turcji polonezem.
Co do chłodnicy – słyszałem o wbijaniu jajka. A o żabie nigdy, ale to całkiem logiczny wybór 😉
o jajku każdy słyszał bo było w MacGyverze 🙂
Jakieś linki (mogą być anglojęzyczne) jak działało zasilanie w paliwo typu MAMKA?
To mechanizm podciśnieniowy, bardzo zawodny, ale do lat 20-tych innego nie było (poza zasilaniem grawitacyjnym, możliwym tylko w małych samochodach i silnikach). Paliwo było “wciągane” przez podciśnienie z dolotu, akumulowane w osobnym zbiorniku i w miarę potrzeby uzupełniane. Wszystko na prostych zaworkach sprężynowych. Czasem jakoś działało, ale przy technice sprzed stu lat bez przerwy się rozszczelniało.
dzięki, bo jak szukałem po autach to te gorsze miały zasilanie opadowe a lepsze pompę paliwa, w polskim internecie nic a jak to się nazywa po angielsku nie wiedziałem, ziomalstwo na lokalnych zlotach klasyków, też albo pompa albo grawitacja(i raczej lata 30. i młodsze)
Leży przede mną “VADE MECUM ŻOŁNIERZA KIEROWCY (Z ATLASEM RYSUNKÓW). KATECHIZM KIEROWCY, WIADOMOŚCI OGÓLNE. BUDOWA I WSPÓŁDZIAŁANIE CZĘŚCI POJAZDÓW MECHANICZNYCH.” Wydanie 8-me. Niemcy 1945 (pisownia oryginalna). Z ilustracjami wydawnictwa The Autocar. Przywiózł je z obozu przejściowego w Niemczech, gdzieś koło Helmstedt mój ojciec. Tam zrobił angielskie prawo jazdy i dostał zaświadczenie po polsku ukończeniu kursu i o zdanym egzaminie z jazdy (bo angielskiego prawka nie honorowano w nowej ludowej ojczyźnie – może nie potrafiono przetłumaczyć, wtedy cyrylica zyskiwała popularność). Do nauki jazdy służył polskim kursantom Opel P4, kupiony przez nich od Niemca za 2 kg kawy (rarytas w okupowanych Niemczech) wyżebrane oda amerykańskich żołnierzy.
Niesamowite!!
Czy książka jest po polsku? Ciekawe, kto w 1945r. w Niemczech drukował po polsku? Czyżby Anglicy?
O tuż-powojennej gospodarce barterowej pisałem odrobinę w artykule o Garbusie, ale 2 kg kawy za jeżdżący samochód to naprawdę ciekawostka – bo jakkolwiek kawa była bardzo cenna, to tabor transportowy na pewno również.
Niewiarygodne znalezisko. Trzeba zeskanować!!!
Tabor był, ale mało wartościowy bo nie było benzyny dla Niemca. Może dołożyli sprzedawcy parę paczek Chesterfieldów ?. Bo benzynę na “jazdy” kanistrami i “wagony” papierosów dostawali od Amerykanów.
Opracowanie sygnowane jest przez kilku polskich oficerów. Jest jeszcze credo: ” Pamiętaj, że w uznaniu Twoich cnót wojskowych oraz kwalifikacji powierzono Ci wielkiej wartości sprzęt wojenny. Jako kierowca czołga, samochodu, ciągnika lub motocykla jesteś obowiązany dołożyć wszelkich starań i wysiłków, aby zadanie Twoje i Twego oddziału było ściśle wykonane”.” Wyciąg z “Przykazań dla kierowcy” wydanych przez Komisję Regulaminową Broni Panc. (Br. Panc. 1940). Brzmi znajomo?
Druk, po polsku: Druck von Gerhard Stalling AG,Oldenburg
fajny podręcznik, choć te usterki to takie w ogromnej większości oczywiste oczywistości 😉 ale wypadki ciekawie opisane, choć ten wypadek z rysunku 7 to moim zdaniem źle opisany, wg mnie winę ponosi kierowca A (choć jego szczególnie w tamtych czasach by nikt nie znalazł), a więc kolejno dalej winny jest kierowca D, który widać jechał zbyt blisko B, który zdążył zahamować unikając zderzenia, a D w niego wjechał
Jeszcze jeden smaczek, późniejszy.Trochę kuriozalny przykład nieszczelności Żelaznej Kurtyny. “BOSCH – Informator motoryzacyjny” (Bosch – Kraftfahrtetechnisches Taschenbuch), wyd.: Wydawnictwo Komunikacyjne 1958, druk: Drukarnia im. Rewolucji Październikowej w W-wie. Z przedmową Robert Bosch AG, Stuttgart 1956. Wygląda, że wydane legalnie, udostępnione przez NRF- owski koncern komunistycznemu wydawnictwu w imię “licznych kontaktów niemieckiej techniki motoryzacyjnej z innymi krajami…”.
Prawie 500 stron w formacie kieszonkowym ze szczegółowymi informacjami dotyczącymi budowy pojazdów z dziesiątkami wykresów i wzorów np. dotyczącymi zmian ciśnienia w czasie spalania mieszanki w silniku, dane techniczne ówcześnie produkowanych samochodów, także ciężarowych,
tak szczegółowych, jakich dziś w internecie nie uświadczysz. Oprócz tego tablice matematyczne, przeliczniki jednostek, zagadnienia części maszyn, materiałoznawstwa i wytrzymałości, słownik techniczny i parę innych . Tylko dwie strony o profilu firmy ROBERT BOSCH GmbH
No to jest jeszcze większa ciekawostka!! :-O
tu jest jeszcze fajny niemiecki program z lat 80 o wypadkach i ich zapobieganiu, tylko od razu uprzedzam, że aż żal patrzeć ile fajnych klasyków rozwalili…. choć pewnie one jeszcze może czasem do dziś w Polsce jeżdżą niektóre 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=fs3BMSrwz_o
Dzięki za link i faktycznie żal patrzeć, z drugiej strony do naszych czasów i tak pewnie większość by nie przetrwała, tylko skończyła w zgniatarce. Program przypomina mi poświęcony bezpieczeństwu drogowemu hiszpański cykl dokumentalny z lat 70-tych “La Segunda Oportunidad”, gdzie w ramach ilustrowania różnych kolizji rozbijali, z dzisiejszej perspektywy, prawdziwe unikaty. Swoją drogą widząc jak składały się się w harmonijkę ówczesne samochody, można docenić postęp jaki dokonał się w zakresie bezpieczeństwa.
https://www.youtube.com/watch?v=GBp7gspN-LY